Dnia 4 grudnia 1845 roku umiera w otoczeniu rodziny i przyjaciół Antoni hrabia Ostrowski. Ostatnie chwile opisał Jego najstarszy syn z drugiego małżeństwa Antoni Józef Ostrowski. Rękopis znalazł się w zbiorach Muzeum dzięki Janowi Piotrowi Dekowskiemu – kierownikowi Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim.
Dzisiaj, w rocznicę śmierci Założyciela naszego miasta pragniemy w chwili refleksji zatrzymać się nad tą niezwykłą Postacią.
Ku wiecznej pamięci rzeczy
Ostatnie chwile żywota Jana Antoniego z Rawiczów Ostrowskiego, Senatora Wojewody Królestwa Polskiego, Jenerała dowodzącego Gwardią Narodowa Warszawską. Kawalera Orderów Narodowych, Ojca naszego najukochańszego 27 maja 1782 zrodzonego, 4 zaś grudnia 1845 roku zmarłego.
+
O wieczny odpoczynek racz dać mu Panie
Czwartego grudnia 1845 o wpół do dziesiątej z rana, Jan Antoni Ostrowski, Polak i Chrześcijanin, oddał ducha Bogu, otoczony stroskaną rodziną i pociechami religii naszej zasilony, w 64 roku życia, wygnania zaś z Ojczyzny piętnastym. Przeżył lat 63, miesięcy 6, dni 8; przepędził czas pobytu swego na ziemi w cnocie, w poświęceniu siebie samego i w dobroczynności. Od najmłodszych prawie lat żywot jego w ścisłym pozostawał związku z wszystkimi politycznymi wypadkami, Polski się dotykającemi. Po upadku, daj Panie Boże tymczasowym Ojczyzny naszej, opuściwszy wielki majątek własną praca przysporzony, z całą Rodziną udał się na wygnanie i Francję obrał za siedlisko. Pierwsze lata wygnania zaprzątną pracami dla kraju korzystnemi i rozpamiętywaniem na piśmie wielkich acz smutnych wypadków, których był świadkiem lub uczestnikiem. Ostatnie lata poświecił obmyślaniu losu dzieciom swoim do wielomiesięcznym pobycie w własności swojej Les Madères, we wsi Vernon, departamencie Indre et Loire.
W marcu 1844 roku dotknięty został okrutną chorobą która do grobu miała go doprowadzić. Zdrowie Jego głęboko wstrzęśnione apopleksją, która prawie zupełnie lewe mu ramię sparaliżowała, zdawało się powoli polepszać, kiedy bóle nieznaczne nasamprzód potem stopniowo bardziej a bardziej nieznośne objawiły się w prawej nodze. Przypisano one podagrze a potem miejscowemu zapaleniu. Lekarze mniej na początku zastraszeni postępem tych w nodze boleści, które się po pierwszy raz w kwietniu tego roku dały znać, przy końcu września rozeznali gangrenę i poczytali ją za organiczną czyli niepodobną do wyleczenia. Silna jednak budowa ciała Ojca naszego, żadnemi namiętnościami lub nadużyciami nienadwerężona, dawała nam otuchę że przy gorących modłach przed tron Przedwiecznego składanych zdołamy zachować najdroższy skarb nasz na ziemi. Inaczej się zdarzyło, ale niech będzie pochwalona wola Boża, jakąkolwiek by ona była. Długo rozdzielona w skutku trudności politycznych Rodzina nasza, w tych ostatnich latach zdołała się w jednym siedlisku koło sędziwego Ojca zgromadzić. Dwie Jego córki, a kochane siostry nasze Matylda i Teresa 17 maja 1844 po dwunastoletnim oddaleniu powrócone zostały miłości rodziców i rodzeństwa, których dotąd nie były znały. Najstarsza Siostra nasza Julia Michałowska, która dla młodszego pokolenia zawsze drugą Matką się okazywała z Polski przyjechała w Ojcowskie progi z Mężem i dziećmi dnia 13 sierpnia 1845. W tej chwili rodzina nasza pierwszy raz koło Ojca była w całości skupiona, z następujących osób się składała.
Żona jego z Michałowskich Antonina młodszych jego dzieci rodzona Matka, a od wszystkich tak starszych jak i młodszych kochana i równie ich wszystkich kochająca, nade wszystko zaś do niego samego przywiązana i w ostatniej jego chorobie najprzykrzejsze i najuciążliwsze posługi dla męża z anielskim poświęceniem wypełniająca.
Julia Michałowska córka jego i mąż onej Piotr Michałowski, Krystyn Józef, Stanisław (dzieci ś.p. Józefy z Morskich Ostrowskiej pierwszej Ojca naszego małżonki) i Antoni, Ludwik, Kazimierz, Tadeusz synowie, Józefa, Matylda, Teresa i Tekla córki jego z drugiej jego małżonki Antoniny z Michałowskich Ostrowskiej. Oraz Stanisław, Juliusz, Celina, Józefa, i Tadeusz, dzieci córki jego Julii Michałowskiej. Jednak z jego dzieci brakowało Tomasza, najstarszego syna który po upadku Ojczyzny dotknięty został chorobą poczytaną za niepodobną do uleczenia.
Niedługo trwała radość z owego rodziny złączenia wynikająca. Okropne boleści których nasz Ojciec doznawał w chorej nodze od wielu miesięcy, ustały 29 listopada w rocznicę ostatniego powstania Polski. […] pierwszego grudnia znaczne osłabienie nastąpiło, coraz się wzmagające aż do nocy z 3 na 4 grudnia, wtedy zaś koło pierwszej po północy stracił przytomność której już do zgonu nie odzyskał. W ostatnich chwilach już nie cierpiał, oddech jego naprzód ciężki i chrypkowaty stopniowo słabiał i ledwo można było rozpoznać moment w którym uwolniony z więzów ciała stawił się przed Bogiem i w poczet wybranych na wieki został policzony. Żona, synowie, oprócz Stanisława, którego dość wcześnie w Paryżu uwiadomić nie zdołano, córki, wnuki, wnuczki, przyjacioły wewnętrzni naszego domu Durand, Hipolit Klimaszewski, wszyscy domownicy. Klęczeli około świętobliwego Męża i gorąco się modlili. Proboszcz dał ostatnie namaszczenie i odmówiliśmy pacierz konających. Świętego wiatyku nie można mu było podać gdyż już przytomność był stracił. Żona i dzieci wołali głośno na niego błagając go o ostatnie błogosławieństwo. Okazał się ruch na Jego licach, jakby coś chciał mówić, a wszyscyśmy uczuli, że nam duchowo pobłogosławił. Umarł po chrześcijańsku i jako dobry Polak. Ostatnie słowa w wigilię zgonu wymówione po części do ks. kapelana po części do Rodziny te są. „Te wysilenia które czynię, dla Ojczyzny są, dla Ojczyzny! Czuję, że idę do Boga i wierzę iż przyjmie mnie na swe łono, bom nikomu nic złego nie zrobił”.
Tekst: rękopis Antoniego Józefa Ostrowskiego MT/ED/H/16, Ku wiecznej pamięci rzeczy.
Portret: „Portret mojego Ojca, zrobiony przez moją siostrę Julię w jego ostatnich chwilach. Madères 1845, 4 grudnia, 9.45”. Zbiory Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, Spuścizna po Janie Piotrze Dekowskim, Wrocław
W cytowanym tekście uwspółcześniono ortografię i interpunkcję. Zachowano formy językowe charakterystyczne dla epoki.
Magdalena Sepkowska i dr Daniel Warzocha