„Któż śmiałby tknąć tych, odwiecznych leśnych nestorów, lub kto dopuścić myśl iżby zastąpione być mogły młodymi, ręką ludzką sadzonymi plantacjami (…).” Tych nestorów o których wspomniał Antoni hrabia Ostrowski w „Krótkim rysie osad fabrycznych w Królestwie Polskim” już nie ma. Pozostały dęby, które za czasów dziedzica Ostrowskiego były młodziutkimi drzewkami. Rosną na zboczu doliny Wolbórki i w parku przymuzealnym. Są świadkami odchodzenia do przeszłości puszczańskich lasów – Puszczy Pilickiej – na skraju której powstał pałac Ostrowskich. Czas powoli odciska swoje piętno na dębach. Pojawiają się na nich grzyby pasożytnicze, jak ozorek dębowy – gatunek chroniony, wybierający na swoich żywicieli ponad 150 – letnie drzewa.
Parafrazując słowa Juliana Ejsmonda powiemy, że jest w nich głos i ludzkich spraw dawnych i nowych, pełnych chwały i pełnych żałości… Jest w nich radość tysiąca ptasich pokoleń, które przyszły na świat w ich bujnych koronach i w ich zacisznych dziuplach.” Wciąż są potrzebne i ważne. Dla kowalików właściwie niezastąpione. Dzięki dębom możemy obserwować te zwinne ptaki przez cały rok. Jeżeli usłyszymy, przechadzając się w pobliżu pałacu głośne pogwizdywania, możemy być pewni, że to kowalik uwija się w pobliżu swojej dziupli. Pod płatami kory zakładają gniazda pełzacze, niewielkie ptaki z haczykowatymi dziobami, ruchem spiralnym wspinające się po pniach. Jesienią sójki wybierają spod drzew opadłe żołędzie.
W centrum miasta bije jeszcze cząstka serca dawnej Puszczy Pilickiej…
Magdalena Sepkowska